Galeria najbardziej rozpoznawalnych na całym świecie Polaków ogranicza się zwykle do kilku postaci: papież Jan Paweł II, Maria Skłodowska-Curie, Mikołaj Kopernik, Fryderyk Chopin i Lech Wałęsa. Niekiedy, ze zdumieniem, dowiadujemy się i o innych wielkich rodakach, którzy napawają nas dumą. Przypomnijmy, że poza granicami kraju sławę i uznanie osiągnęło wielu badaczy i odkrywców, u nas niemalże nie znanych, którzy wnieśli niebagatelny wkład w nasze wspaniałe dziedzictwo kulturowe.
Kiedy w 2016 r. na konferencji prasowej w Warszawie chiński prezydent Xi Jinping przywołał nazwisko polskiego ambasadora ostatniego cesarza z dynastii Ming, Michała Boyma, zgromadzeni na Sali nie potrafili ukryć zdezorientowania. Trudno się dziwić, bo wielki Polak do dziś zapomniany zarówno u nas, jak i na świecie. Odszedł w zapomnienie, nie zdobywając należnej mu pozycji w gronie prekursorów i najświetniejszych badaczy Orientu. Pamięć o nim zachowała się natomiast w Chinach, gdzie zyskał sobie przydomek „polskiego Marco Polo”. Tam też uważa się, że jego relacja o ich kraju jest wiarygodniejsza od opisu słynnego wenecjanina. Ogrom osiągnięć w sferze nauki wszechstronnie uzdolnionego uczonego należy do pionierskich i ma wartość ogólnoświatowa.
Niezwykłą postać siedemnastowiecznego jezuity misjonarza-podróżnika (1612-1659) odświeżył Jacek Pałkiewicz we współpracy z Krzysztofem Petkiem w publikacji „Michał Boym, poseł chińskiego cesarza”.